poniedziałek, 4 maja 2020

Grupowe medytacje.

Kiedyś byłam wielką fanką takowych. Uwielbiałam brać w nich udział. Do czasu, gdy w trakcie nie przydarzyło mi się duże kuku. Kuku dało mi mocno w kość, a tym samym do myślenia, co tam tak naprawdę się wyczynia na płaszczyźnie energetycznej. Dokąd płynie energia, kto się do tego stworzonego pola energii może podłączyć, jak finalnie wpływa to na uczestników medytacji.

Zaczęłam obserwować i wyciągać wnioski. Zobaczyłam wiele istot na poziomie astralnym, które żywią się tą potężną wytworzoną energią, prawie od niej pijane. Zobaczyłam inne istoty energetyczne, które przekierowują ją dla własnych celów.
Wówczas się z tej imprezy wypisałam i od tego czasu nie biorę udziału w takich przedsięwzięciach.

Oczywiście, ilu ludzi, tyle opinii. Moja perspektywa jest następująca. Jeśli w medytujących jest lęk czy jakakolwiek niska wibracja, energia przez nich wytworzona bez problemu może zostać (i zostaje!) przejęta przez różne pasożyty i typy spod ciemnej gwiazdy. Używają oni wtenczas tej energii do zasilenia własnych projektów, często kompletnie niezgodnych z intencją osób medytujących. Dlaczego to jest możliwe? Bo choć intencja medytujących jest inna, to podstawa wibracyjna jest absolutnie harmonijna z ciemnymi istotami.
Mówiąc krótko. Działając ze strachu, tworzy się zawsze więcej strachu. Nie można działać ze strachu i tworzyć piękna i miłości. To się nie uda.
Oczywiście, członkowie różnych grup ezoterycznych za żadne skarby świata się do swojego strachu nie przyznają. Przede wszystkim - sami przed sobą. Będą za to opowiadać bajkowe historyjki o tym, jakimi to kochającymi istotami światła to oni nie są, a ich działania wynikają jedynie z chęci pomocy ludzkości...

Idąc dalej. Medytacje zbiorowe przyciągają najbardziej ludzi zależnych, słabych psychicznie. Takie osoby potrzebują przewodnika, który ich poprowadzi, wskaże kierunek, ratunek od ich problemów życiowych. Da im nadzieję na wsparcie. Przyciągają też pracowników światła, którzy są bardzo mocno obarczeni programami misji, które to misje prawie zawsze są w interesie jakichś istot spoza Ziemi, a nie ludzkości. Działając z programów, niestety, bardzo często działają w interesie ciemnych.
Tymczasem jednostki silne, zdrowe, niezależne energetycznie i psychicznie, generalnie nie maja potrzeby uczestniczenia w medytacjach grupowych. Z zasady, im bardziej istota wewnętrznie się rozwija, tym bardziej od medytacji grupowych odchodzi.


Kolejna ważna rzecz. Czym innym jest medytacja grupowa, a czym innym jest grupowe tworzenie potencjałów w przestrzeni. To drugie, to jest dosłownie operacja inżynieryjna. Tego nikt nie jest w stanie przejąć energetycznie, ani zaburzyć. Ale do tego trzeba niezależnych jednostek, bardzo świadomych i bardzo silnych. I choć z zewnątrz mogłoby się wydawać, że oni medytują tak jak inni ludzie, to faktycznie, oni budują potencjały do realizacji. Ich działanie jest bardzo precyzyjne, zdyscyplinowane i nastawione na konkretny cel. To tak, jakby kilku najlepszych architektów spotkało się, by stworzyć projekt najwspanialszego domu. Tu każdy jest równy, nie ma lidera.

W polu takich istot jest wspólny CEL. Kreacja NOWEGO, wynikająca z samej potrzeby i radości tworzenia. Nie ucieczka od rzeczywistości. Tymczasem własnie ucieczka od rzeczywistości, strach przed nią, jest głównym dominantem ludzkich medytacji grupowych. I nie ważne, jak bardzo na poziomie umysłu ludzie temu zaprzeczają. Jak bardzo chcą ukryć swój strach. W energii jest on czytelny jak na dłoni. Pierwszym motorem ludzkich medytacji grupowych jest niepogodzenie się z rzeczywistością, lęk przed nią, próby ucieczki od niej.

By być inżynierem przestrzeni budującym potencjały, trzeba PO PIERWSZE, całkowicie, bezwarunkowo, akceptować to, co jest. Mnie do tego jeszcze daleko. Bo choć na poziomie świadomości doskonale rozumiem, że to wszystko i tak jest tylko grą, która nie ma kompletnie żadnego znaczenia, to mój ludzki aspekt potrafi się jeszcze nieźle wkurzyć tym czy owym. Zwłaszcza w ostatnich czasach, gdy tak wyraźnie widać poziom zidiocenia społeczeństwa.

Zatem akceptacja rzeczywistości to podstawa do skutecznego tworzenia. A kto nie stoi w tym miejscu, do współtworzenia w medytacji grupowej wg. nie powinien się zabierać, bo narobi więcej szkody niż pożytku. Ludzie nie zdają sobie sprawy z POTĘGI własnej energii, z jej niewyobrażalnej wręcz mocy, i z tego, jak gigantyczne pole energii oddają do użytku ciemnym istotom podczas medytacji. Tym samym zasilając to, czego się boją, i od czego próbują uciec.

Poczucie własnej wartości.

Od początku: czymże jest to wysokie poczucie własnej wartości, którego większość z nas pragnie? Otóż jest ono  jakością... Matrixa. Ponieważ...