sobota, 23 marca 2019

Sprawiedliwość i wyrównywanie energii.

Wyrównywanie energii. Bardzo często posługujemy się tym zwrotem. Wydaje się nam tak logiczny i naturalny. Ktoś coś daje, ktoś inny mu "wyrównuje" pieniędzmi, usługą, towarem. Czyli coś za coś. Czyli - handel.

W naszym świecie nawet nie umiemy sobie wyobrazić, że moglibyśmy funkcjonować bez "wyrównywania energii", bez energetycznego handelku.
Jednak jestem przekonana, że to jest tak samo chora idea, jak „sprawiedliwość”. Sprawiedliwość nie istnieje, bo nie ma żadnego odgórnego sądu. Owszem, istnieją różne sądy rad kosmicznych, sądy planetarne, sądy karmiczne, sądy państwowe itd. Ale to wszystko jest sztuczne, to jest "sprawiedliwość" na miarę skrzywdzonego ego. Przez to skrzywdzone ego stworzona.

W "sprawiedliwość" Źródła/Kosmosu/Boskości czy jak tam zwał, kompletnie nie wierzę. Sam pomysł jest dla mnie obrzydliwy i chory. Ponieważ zakłada on, że istoty żyjące we Wszechświecie nie są suwerenne i nie mają boskości w sobie. Są ubezwłasnowolnione, nadzorowane i osądzane jak dzieci, którym wolno przejawiać siebie tylko odtąd-dotąd. A jak nie, to KARA.

Tylko chore ego jest w stanie wymyślić coś takiego. Ego, które nigdy nie objęło umysłem tego, czym jest WOLNOŚĆ manifestacji. Ego, które nie rozumie, że KAŻDA ISTOTA ma tę wolność. A jeśli na jakiejś planecie, w jakimś ciele jest zniewolona, to tylko dlatego, że tak dla siebie WYBIERA. Że bawi się w taką manifestację siebie. Chce doświadczyć siebie zniewolonej, chce poznać siebie w zniewoleniu. Albo skrzywdzeniu. Albo bólu. I za każdym razem jest to jej własny wybór.

Pomysł o "sprawiedliwości" to pomysł ego, które nie bierze odpowiedzialności za swoją kreację, za samego siebie. Takie ego odpowiedzialnością za doznane krzywdy obarcza zawsze innych. I pragnie za to zemsty. Bo dokładnie tym jest oczekiwanie "sprawiedliwości". Jest wołaniem o zemstę. 

Podobnie ma się sprawa z „wyrównaniem energii”. Sama koncepcja "wyrównania energii" zakłada, że energia jest ograniczona, jest jej pewna ilość do podziału. Zatem ja tobie tyle, ty mi tyle…

Nie ma tu zrozumienia, że po pierwsze, energia jest nieograniczona. A po drugie, w każdej relacji, w każdej interakcji obie strony ZAWSZE BIORĄ.

Ktoś daje komuś owoc. W ramach koncepcji „wyrównania energii” on się czegoś pozbył i jest teraz stratny. Ubyło mu i obdarowany ma wobec niego dług.
Ale chwila. To nie do końca prawda. Gdy obdarowany przyjął, tym samym dającemu dał możliwość doświadczyć dawania. Dający może teraz poczuć się hojny, łaskawy, dobry, czy też cokolwiek tam sobie wymyśli. Nie mógłby doświadczyć tych uczuć, gdyby nie było nikogo do obdarowania. Nie mógłby zamanifestować swojej szczodrości. On został obdarowany najwspanialszym darem - możliwością doświadczenia siebie. Po to właśnie przyszedł do świata materii, to jedyny cel życia. Doświadczanie siebie, najpełniej, jak tylko się da. 

Ale idźmy dalej. W „wyrównaniu energii” zakłada się, że jest ono dobrowolne. Tu nie ma przymusu, bo to przecież handelek. Ty mi to, ja ci tamto. I w tej wymianie, w handelku, nie ma nic złego. Żyjemy w świecie, który na handelku jest zbudowany. Tak się tu bawimy.

Jednak czym innym jest proste uznanie, że to co robimy, to handel, a czym innym dopisywanie tu wzniosłych ezoterycznych bajdurzeń o „wyrównaniu energii”. Wymyślonych przez tych, którzy źle czuli się z tym, że sprzedają swoje zdolności uzdrawiania za pieniądze. Że kupczą swoimi „boskimi” mocami.
No nie, coś takiego bardzo źle wygląda. Nie pasuje do wizji jaśnie łoświeconego nauczyciela duchowego i namaszczonego boskiego uzdrowiciela. Więc dalej uprawiamy handelek, ale na potrzeby łoświeconych i uzdrowicieli nazywamy go teraz „wyrównaniem energii”. I naraz, wielki mistrz bioenergoterapii bez skrupułów może brać kasę za swoją pracę, bo teraz to jest PRAWE. Właściwe. Przypieczętowane Wielkim Kosmicznym Prawem Wyrównania Energii...

Tymczasem osoba, która robi komuś sesję, uzdrawia czy cokolwiek innego wyczynia, już jest obdarowana, w momencie gdy to robi. Może doświadczyć siebie jako uzdrowiciela. Może się rozwijać, poszerzać swoją wiedzę, doskonalić umiejętności. Może generować dowolne uczucia i emocje – radość, przyjemność, wyższość, pogardę – cokolwiek sobie wybierze. Może czuć radość z przepływu energii (a każdy, kto pracuje w ten sposób z własnego doświadczenia wie, że nawet jeśli na początku źle się czuje, to robiąc komuś zabieg i otwierając się na przepływ energii, informacji, sam zaczyna czuć się lepiej. Ponieważ złe samopoczucie bierze się zablokowanej energii a do uzdrawiania czy jasnowidzenia trzeba najpierw otworzyć się samemu i udrożnić swoje własne kanały. Wielu uzdrowicieli robi to bezwiednie w trakcie uzdrawiania.) Obdarowywanie jest już w momencie dzielenia się. Dlatego dawanie nie wymaga żadnej rekompensaty. Żadnego wyrównania. Już jest wyrównane. Koniec. Całe doświadczenie dla obu stron, dającego i biorącego jest już wyrównane i zakończone w tym momencie. Ktoś chciał doświadczyć siebie jako dającego, ktoś inny chciał doświadczyć siebie jako biorcę. Tyle.

Ale w świecie, gdzie funkcjonuje przekonanie o deficycie energii oraz handel, obie strony zawierają układ i otwierają kolejne doświadczenie. Teraz następuje kolejna wymiana. Teraz to obdarowany musi coś od siebie dać. No i zaczynamy od nowa. Wcześniejszy obdarowany teraz płaci (albo i nie, różnie bywa), obdarowujący przyjmuje.

I znów obie strony mają tu swoje emocje i doświadczenia do wzięcia. Znów każda ze stron doświadcza siebie w tym i generuje własne uczucia i emocje do przeżycia. I nawet jeśli wcześniej obdarowany nie zapłaci, to również jest zakończone. To również jest wyrównane. Ponieważ teraz wyrównaniem dla obdarowującego są jego emocje złości, żalu, pretensji, nienawiści itd. itp. Wszystko to może sobie czerpać pełnymi garściami z tego doświadczenia. Może je wałkować w sobie całymi latami i karmić się energią ofiary podłego oszusta. Albo wznieść się ponad bycie ofiarą i łaskawie darować dług. Albo po prostu zrozumieć, że żadnego długu nie ma. Że tu jest jego wyrównanie. Ono jest, realne, rzeczywiste, dokładnie w tym miejscu i cała wymiana jest już zakończona.

Cóż, pewnie jeszcze wiele wody w rzekach upłynie, zanim ta świadomość dotrze do ludzi. Ludzi zahipnotyzowanych przekonaniami o deficycie energii. Oraz przekonaniami o tym, że rzeczywiste jest tylko to, co widzą swoimi oczami. Że „wyrównanie energii” o którym tak głośno krzyczą, w ich świecie z rzeczoną energią niewiele ma wspólnego. Bo w rzeczywistości ludzie ci wierzą, że wymiana może być tylko na materię lub usługę. Że możliwość doświadczenia siebie i swoich uczuć i/lub emocji nie jest cenna, nie ma żadnej wartości. Że wartościowe jest tylko to, co namacalne.

Jakby to było żyć w świecie, gdzie koncepcja handlu w ogóle nie istnieje? Gdzie ktoś daje, bo akurat ma, i ma ochotę doświadczyć dawania. A ktoś bierze, bo chce, i idzie dalej. I NIGDY NIKOMU się nie odwdzięcza, nie ma żadnego długu do spłacenia, nie musi tego rekompensować ani obdarowującemu, ani nikomu innemu. I nie ma żadnego boga, który w swoim niebiańskim kajeciku spisuje, że ten temu tyle nie oddał i trzeba go za to ukarać a drugiego obdarować…

Jakby to było dawać i brać dowolnie? Bez żadnych zobowiązań. Bez żadnych oczekiwań „wyrównania energii”.

Kto jest w stanie choć na chwilę poczuć taki świat? 

Ja uznaję, że „wyrównania energii” nie ma i nigdy nie będzie. Nie przyjdzie od obdarowanego, nie przyjdzie od obcego, nie przyjdzie od Wszechświata ( bo Wszechświat ma to gdzieś ). Nie będzie nagrody za dobre uczynki. Bozia nie pogłaszcze po główce i nie zabierze do raju. Nikt nie da orderu, nie uzna zasług. Dałeś to dałeś, widocznie chciałeś dać, twoja sprawa bracie.

Tak naprawdę obie koncepcje - „sprawiedliwość” i „wyrównanie energii” – zasadzają się na tym samym przekonaniu o karze i nagrodzie. To są dwie strony tego samego medalu. Tej samej fantazji, że jakiś bóg czy inna siła wyższa, siedzi i całą wieczność skrupulatnie notuje przewinienia i dobre uczynki: ten tego uderzył a tamten tamtemu w czymś pomógł. Tu minusik, tego ukarzemy, tu plusik, tamten dostanie nagrodę.
Takie myślenie to przejaw mentalności niewolników.

Suwerenna istota nie potrzebuje nikogo ponad sobą, kto by ją kiedykolwiek, z czegokolwiek rozliczał. Mentalny niewolnik zawsze musi mieć nad sobą bat i marchewkę.

Poczucie własnej wartości.

Od początku: czymże jest to wysokie poczucie własnej wartości, którego większość z nas pragnie? Otóż jest ono  jakością... Matrixa. Ponieważ...