Przeczytałam wypowiedź jakiejś wegetarianki, że ryba to nie mięso, bo ryba
nie ma rozwiniętego układu nerwowego i nie czuje.
Kilka dni temu znajoma weganka powiedziała mi, że naukowcy wprawdzie stwierdzili,
że rośliny rejestrują ból, jednak pewnym jest, że nie mają czym go odczuwać. Zatem
oczywiście rośliny bólu nie czują i ona może śmiało wcinać sałatki. Na moją
sugestię, że może jednak naukowcy nie wiedzą wszystkiego, usłyszałam
prychnięcie – no wiesz, twoje zdanie przeciwko naukowcom.
No tak, bo co ja tam mogę wiedzieć. Moje czucie ma się nijak do mundrej wiedzy panów
z uczelni. Tylko oni i ich umysły mają odpowiednie kwalifikacje do poznawanie
Świata. Można się nimi podpierać i bronić swoich racji, byleby nie poczuć
prawdy w sobie. Bo ta prawda jest zbyt niewygodna.
Wegetarianie i weganie nie dają roślinom prawa do czucia, bo jakby to o nich świadczyło? Że jedzą żywe, CZUJĄCE istoty? No nieee. Przecież oni
są lepsi od innych, wrażliwsi niż reszta pospólstwa. To ludzie o wyższej
moralności, którzy nie zanieczyszczają swoich ciał i nie jadają trupów. Ich ego nie zniesie myśli, że są zabójcami
jak cała reszta mięsożerców, nad którymi się wywyższają. I żeby nie było - gdy
byłam wegetarianką, byłam taka sama - też sądziłam, że jestem lepsza od
mięsożerców :) I gdybym nie wróciła do jedzenia mięsa, pewnie uważałabym tak do dziś.
To świetny sposób na kompensowanie swoich kompleksów i karmienie ego.
Problem w tym, że ziemniaki czy marchewki „krzyczą” kiedy są obierane.
Programy na ten temat oglądałam już 20 lat temu na Discovery. Wege fanatykom polecam
się do-edukować. A wszystkim polecam
przepiękną książkę „Sekretne
życie drzew” Petera Wohllebena.
Wszystko wokół nas żyje i czuje. Tylko homo sapiens w swojej totalnej ignorancji, pysze i zadufaniu nie jest w stanie tego uznać. Taki obraz Świata nie pasuje mu do idealnego obrazu samego siebie - KORONY STWORZENIA. Jedynej prawdziwie inteligentnej i czującej istoty na planecie. Wrażliwej, górującej swoją wybitną moralnością nad resztą istnienia.
Taaak… Czarnoskórch ludzi sprowadzano do Europy od
XVI wieku jako egzotyczne gatunki, zwierzęta z nowo odkrytych ziem. Trzymano
ich w ogrodach zoologicznych. Ostatnie ekspozycje zlikwidowano w 1936 roku.
Jest sporo zdjęć, można sobie popatrzeć w necie do woli. Przez 4 wieki nikomu
nie przyszło do głowy, że to również są ludzie.
W powszechnej opinii samoświadomość i
inteligencja są odmawiane zwierzętom do dzisiaj. Mimo setek różnych badań
udowadniających coś wręcz przeciwnego. Świnie uważamy za durne i po prostu NIE CHCEMY
przyjąć do wiadomości badań udowadniających, że są dużo inteligentniejsze od małp
naczelnych.
Rośliny nie czują, bo nie mają czym.
Kamienie i kryształy tym bardziej.
Ziemia to tylko tępy kawał skały.
Żyjemy w martwym Świecie, pozbawionym inteligencji i samoświadomości.
Kosmici nie istnieją, a kto twierdzi inaczej, jest głupim oszołomem z wybujałą
fantazją. I TYLKO MY - stworzeni na obraz i podobieństwo boga - jesteśmy
wrażliwi i inteligentni. Panowie Wszechświata. Władcy wszelkiego życia.
Zamknięci w umysłowych klatkach, odcięci od siebie, od Ziemi, od czucia.
Na szczęście to się już zmienia.
I mała dygresja na koniec. Kochamy zapach żywicy i drewna. Kochamy
drewniane meble, podłogi, domy. Och, jakże cudowny aromat… zwłok. Tak, ten
upajający zapach to zapach drzewnego trupa. Nie inaczej. Żywej istoty, która
mogła żyć setki, czasem tysiące lat, a teraz jest martwa. Trup. I owszem, są
tacy wrażliwcy, którzy budują domy tylko z drewna powalonych drzew znalezionych
w lesie. Pięknie i jakże ekologicznie. Ciekawe, czy mają świadomość, że
mieszkają w domach zrobionych z trupów. Czy choć raz w życiu przyszło im to do
głowy…